Zwykły dzień....??

Po lekcjach siedziałam pod drzewem... kochałam to miejsce...Po lekcjach z moją przyjaciółką siedziałam to do wieczora:) Aleska zawsze była wyrozumiała i szalona:) Zawsze oblegnięta przez chłopaków:) Nawet teraz gdy jesteśmy dorosłe nikt nas nie rozdzielił... chodziarz nie jeden próbował...
Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu...

-witaj Liluś-uśmiechnęłam się do przyjaciółki-co porabiasz?? o czym myślisz?? -zapytałam-pamiętasz jak siedziałyśmy zawsze tutaj, a po błoniach wtedy kręciło się wielu chłopaków...

- Siedze -powiedziałam z uśmiechem- Jasne że pamiętam... Wila:) No Aleska, ale pomyśleć ze nie masz męża...:)

-męża?? to nie dla mnie...-powiedziałam-tak wila... ale nie wszystkim chłopakom się podobałam-tu westchnęłam i spojrzałam na przyjaciółkę-przecież wiesz, jeden był tylko twój... chociaż i tak mogłaś mieć każdego

- Przestań. Nawet nie mogę równać się z Tobą- odpowiedziła Lilluś

- Każdego- zaśmiałam się- Każdego młodszego:) A ten Jedyny...? zwiał zaraz po Hogwarcie... Może go spotkam??-westchnełam- Brakuje mi go Aleska...

-Tak Liluś mogłaś mieć każdego nie tak jak ja-posmutniałam-dzieki mojemu wyglądowi chłopacy do mnie przychodzili, u ciebie dla nich liczył sie charakter

- Chyba moje zadania domowe...:)-powiedziałam ze śmiechem- wiesz że zawsze im je dawałam

no ale chociaż je od Ciebie brali mnie uważały dziewczyny za dziwadło-powiedziałam-a chłopacy naprawde to pewnie mój czar działał

- Ale nie wyprzesz się że Jake za tobą szalał-powiedziałam szczerząc zęby

no nie, nie-powiedziałam ze śmiechem- ah te pocałunki na błoniach-westchnęłam- pamietam jak nauczycielki tego nie lubiły

-Nom-powiedziałam zwijając się ze śmiechu- Szlabany u Filcha to było coś:)

-nam za pocałunki-powiedziałam-to było okropne, on chyba nie wiedział co to młodziencze zauroczennie

-Nie żebym go obrażała... ale on w ogóle był nie kumatym gościem:)

-Oh ale czasy były świetne...-pokiwałam głową-wtedy jeszcze nie mogłam narzekać na brak czaru i uroku.... a teraz, nikt sie za mną nie ogląda...